Województwo: Podlaskie Urodzona: 16.06.2003 roku Diagnoza: rozszczep kręgosłupa, porażenie kończyn dolnych,
szereg wad wrodzonych, wodogłowie Cel zbiórki: intensywna rehabilitacja.
Sylwia urodziła się z przepukliną oponowo-rdzeniową i wodogłowiem. „Nasza codzienność, która przypomina walkę z wiatrakami. Nie ma chwili wytchnienia, ale nie można się
poddać. Przeszliśmy już tak wiele… Przez pierwsze lata życia domem Sylwii był szpital. Na nieszczęście jesteśmy z małego miasta, a przez błędne decyzje lekarzy moje dziecko wycierpiało jeszcze
więcej. " Gdy okazało się, że jestem w ciąży, nie miałam skończonych 18 lat. Lekarz sugerował aborcję, bo przecież taka młoda, na pewno sobie nie poradzi…
Ja jednak już tak bardzo pokochałam tę istotkę pod moim sercem, nigdy bym jej nie zabiła! Wtedy jeszcze nie wiedziałam, że powitam na świecie dwie dziewczynki, a jedna z nich będzie śmiertelnie chora...
To miał być najpiękniejszy dzień w moim życiu, tymczasem zmienił się w najgorszy koszmar. O tym, że będę miała bliźniaczki, dowiedziałam się miesiąc przed porodem. Godzinę po ich przyjściu na
świat przyszli i oznajmili, że jedna z moich córeczek jest ciężko chora - ma rozszczep kręgosłupa, urodziła się z organami wewnętrznymi na wierzchu, nie wiadomo, czy przeżyje… Nie mogłam w to
uwierzyć. Nie pojmowałam, jak to się mogło stać! Serce pękło na miliony kawałków...
Chociaż prawie całą ciążę lekarz zapewniał mnie, że urodzę zdrowego chłopca, pokochałam moje córeczki
najmocniej na świecie. Miałam bardzo mało czasu na wybór imion, ale oczami wyobraźni widziałam dwie małe istotki, które idą ze mną na spacer. Obie słodkie, ubrane w identyczne sukieneczki,
wesoło podskakujące przy moim boku… Te marzenia w jednej chwili legły w gruzach. Nie byłam przygotowana jednak na to, że moja córeczka od chwili narodzin będzie walczyć o życie, a nasza
codzienność stanie się zmaganiem o jej zdrowie… Ojciec Sylwii i Kamili, gdy dowiedział się o chorobie córki, odszedł od nas. Został mi tylko tata, dzięki któremu zniosłam to wszystko. Nie mam mamy
- opuściła nas, gdy miałam zaledwie dwa latka. Może właśnie dlatego postanowiłam być jak najlepszą matką dla moich dzieci. Brak czucia paradoksalnie stał się szczęściem w nieszczęściu - gdyby nie
to, moja córeczka cierpiałaby jeszcze bardziej… Gdy pierwszy raz miała sepsę, stwierdzili zatrucie pokarmowe.
Dopiero gdy zaczęła tracić wzrok, wysłali nas karetką do większego szpitala. Bez lekarza,
który mógłby ratować życie, tylko ja, kierowca, i moje umierające dziecko ..Potem sepsa przyszła raz jeszcze, ale znowu wygraliśmy ze śmiercią. Była także posocznica, niedrożność jelit, wycięcie
wyrostka i te straszne odleżyny, które w szpitalach w naszym rejonie leczy się latami i to bez większych efektów. Są lepsze ośrodki, ale bardzo drogie…Moja córeczka, mimo swojego cierpienia, nie
poddaje się. Za każdym razem jestem pełna podziwu nad jej wolą życia. Uśmiecha się, chociaż boli, a przecież wszystko rozumie… Patrzy na swoją siostrę bliźniaczkę i pyta, dlaczego nie jest taka
sama. Przecież bliźnięta są takie same! Tymczasem, gdy jej siostra idzie na kolejny trening, Sylwia tylko smutno patrzy w okno. Wiem, jak bardzo by chciała mieć normalne dzieciństwo, albo chociaż
cierpieć troszkę mniej…
Boli mnie serce, bo chcę zrobić dla niej wszystko, ale sama nie daję rady. Najgorsza jest świadomość, że Sylwii zagraża śmiertelne niebezpieczeństwo! Pogłębiająca się skolioza wykrzywiła ciało mojej
córeczki. Krzywe kości nie pozwalają płucom się rozwijać, żebra mogą je przebić w każdej chwili” – mówi z troską mama dziewczynki.
Sylwia rośnie, wraz z nią rosną jej kości, które zagrażają narządom. Sylwia wymaga pilnej operacji, a właściwie jednej z kilku. Mama dziewczynki szukała wszędzie, by jej dziecko mogło trafić pod jak
najlepszą opiekę ponieważ mają tak wiele doświadczeń z lekarzami i szpitalami ,iż boją się każdej kolejnej hospitalizacji. W końcu mama znalazła rozwiązanie, znalazła kogoś, kto poprowadzi jej dziecko, uratuje jej życie i sprawi ,iż Sylwia nie będzie już cierpieć!
Dr Paley zaplanował serię zabiegów. Operacja kręgosłupa jest bardzo droga, ponad 200 tysięcy dolarów.
Ale nie mogę się poddać, muszę próbować wszystkiego! Jestem matką, a matka zrobi
wszystko dla swojego dziecka! Moim największym pragnieniem jest to, by dr Paley zajął się moją córeczką, zoperował najpierw jej kręgosłup, a w kolejnych etapach biodra i nóżki. W USA prowadzą
badania kliniczne. Jeśli zdążymy ze wszystkimi operacjami, możemy się na nie dostać, moja córeczka może chodzić! Co prawda o kulach, ale to i tak ogromny krok naprzód.
Dlatego też, priorytetem jest operacja kręgosłupa i ratowanie płuc, nim będzie za późno.
Apelujemy do Państwa o wsparcie i wpłacanie darowizn, na rzecz Sylwii. Prosimy przyłączcie się jak najszybciej do pomocy!!!